PRAKTYKI w SEWILLI, cd.
¡Hola a todos!
Postanowiliśmy napisać znowu kilka słów, żeby społeczność szkolna wiedziała co się dzieje z nami w Hiszpanii, co robimy, jak żyjemy, czy jesteśmy zadowoleni i czy śpieszy się nam do kraju.
Otóż, dzieje się tu sporo. Po 2 tygodniach wniknęliśmy w życie typowego Hiszpana pracującego sobie od poniedziałku do piątku, i odpoczywającego od piątku do niedzieli. Znamy mnóstwo ciekawych miejsc, wiemy, gdzie udać się po południu czy wieczorem.
Nasz opiekun każe nam tu tworzyć „dziennik pokładowy”. Musimy opisywać różne rzeczy związane z mobilnością. Wykorzystajmy je, żeby news ten napisał się szybciej…
Na początek zakwaterowanie. Jacek Brzeszkiewicz i Błażej Salamon mieszkają razem. Piszą o miejscu swojego pobytu tak:
Mieszkamy w dzielnicy mieszkalnej Triana nieopodal centrum miasta. Nasza host-rodzina to starsza pani, seniorka, a może raczej señora Carmen. Po przyjeździe Pani Mama odebrała nas wraz ze swoim wnukiem Paolo, co znacząco ułatwiło nam wtedy sprawę. Pani domu nie zna angielskiego, tak że pojawienie się wnuka znającego ten język było tego dnia zbawienne. Wnuk jednak tam nie mieszka, a my musieliśmy korzystać z translatora.
Każdy dzień to mniej telefonu w czasie rozmów, a po 2 tygodniach pojawiał się tylko sporadycznie. Nasz pokój jest przestronny, mamy 2 osobne łóżka i czujemy się tam bardzo dobrze. Pokój jest dobrze usytuowany, dzięki czemu w dzień było chłodno i nie potrzeba klimatyzacji. Niestety nie mamy tu żadnych zwierząt. Zasady są proste – oszczędzać wodę (nie ma się co dziwić na tak suchym terenie) czy trzymać porządek w pokoju. Nocy nie zakłócają nam komary, na co wpływ może mieć dość spora odległość od zieleni. Jedzenie to andaluzyjska kuchnia, która w zdecydowanej większości nam posmakowała. Tortilla de España zaskoczyła smakiem, a owoce morza są dla nas czymś nowym. Zawsze możemy porozmawiać i dostosować nasze posiłki do naszych preferencji. Dostosować mogliśmy też wyjścia i późne nocne powroty, szczególnie te weekendowe. Pani Mama jest dla nas bardzo wyrozumiała. Wie, że nasz projekt to nie tylko praca, dzięki temu mogliśmy liczyć na wiele porad i sugestii.
Praktyki! Oczywiście każdy z nas ciężko pracuje, każdego dnia trzeba swoje zrobić. Nie sposób wkleić tu opisy wszystkich uczestników (pojawią się one jednak już niebawem na stronie projektu). Laura Szymańska i Wojtek Tokarz widzą to tak:
Pracujemy w szkole San Pedro Crisologo Public School, czyli publicznej szkole podstawowej z oddziałem przedszkolnym. Szkoła ta ma dwa budynki oddalone od siebie o około 10 min marszu.
Dostanie się tam o poranku pozornie nie sprawia większych trudności – metrem, które mamy blisko naszych miejsc zamieszkania, to zaledwie 2 przystanki. Zabawa zaczyna się po wyjściu z metra. Jako, że metro jest osadzone tam bardzo nisko, a pozostałe budynki na sporym wzniesieniu, zawsze stajemy przed wyborem: wjechać windą, która wlecze się prawie 5 min, czy iść po stromych i męczących schodach? Oczywiście wybieramy zwykle schody, nie jesteśmy leniwcami.
W szkole… jak to w szkole, gwar dzieci i mnóstwo komputerów które „nagle przestały po prostu działać”, dziwne kable o których nikt nie ma pojęcia, do czego służą, a nawet ekran kineskopowy który nie chce się uruchomić (ciekawe dlaczego).
W trakcie praktyk zdobyliśmy szeroki wachlarz doświadczeń zawodowych: konfiguracja zarówno nowszych jak i starszych systemów operacyjnych (nie tylko Windows), fizyczna naprawa komputera, montowanie nowych stacji roboczych, ale również czynności, które trudno nabyć w szkole, jak chociażby rozplanowanie pokoju na biuro dyrektora z kilkoma stacjami roboczym i drukarką, telefonem, a następnie stworzenie tego w rzeczywistości.
Naszym opiekunem jest tutaj dyrektor szkoły, Manuel. To bardzo serdeczny człowiek, podobnie jak wszyscy inni pracownicy szkoły. Od wejścia o poranku odkrzykujemy „¡Hola! ¡Buenos días!” z uśmiechem na twarzy do wszystkich mijanych osób. Czasami niektórzy przychodzą do pomieszczeń w których pracowaliśmy jedynie po to, aby się przywitać i zapytać jak się dzisiaj mamy. Chociaż nie każdy rozumie angielski, to nie stanowi to przeszkód – podchodzimy do innego nauczyciela, który angielski zna i szybko tłumaczy o co chodzi.
Cała szkoła od pierwszego wejścia biła radością i otwarciem. Nawet kiedy było pod górkę, nie wiedzieliśmy co robić, czuliśmy i wciąż czujemy, że cieszą się z naszej obecności i doceniają to, co robimy. Nie mogliśmy trafić lepiej.
A czy ktoś może chciałby się podzielić spostrzeżeniami i może zarekomendować nasz projekt? Hmm, jacy skromni! Maszyna losująca wybiera zatem Olę Magusiak:
Moją praktykę zawodową w Hiszpanii mogłabym podsumować stwierdzeniem: „Szczęśliwi czasu nie liczą”. Ktoś może pomyśleć, że to pusty frazes, który nie ma żadnego odniesienia do tej sytuacji. Ale prawda jest zupełnie inna. Od poniedziałku do piątku, kiedy wychodziłam do pracy nie liczyłam godzin, które pozostały mi jeszcze do przepracowania w danym dniu. Nie liczyłam też dni pozostałych do powrotu do Polski. Naprawdę! Tutaj tak bardzo spodobało się życie, że nie miałam zamiaru stąd wracać. Hiszpania, a dokładniej Sewilla jest bardzo przepięknym i magicznym miejscem. Każdego dnia zdobywałam nową wiedzę przydatną mi nie tylko w zawodzie informatyka, ale w życiu codziennym również. Dzięki takiemu wyjazdowi pokonałam swoją barierę językową i gdybym miała okazję ponownie się wybrać na praktyki zawodowe do Hiszpanii, to na pewno bym to zrobiła!! Mieszkałam u wspaniałej rodziny, poznałam ciekawych ludzi, z którymi naprawdę warto utrzymywać kontakt. Ten wyjazd zapewnił mi wiele doświadczeń, wspaniale spędzonych chwil, pozwolił na większą integrację grupy, wraz z którą tutaj przyjechałam. Naprawdę WARTO tu przyjechać!!!
No, no… Co prawda, to prawda!
Ostatnio mieliśmy też sporo różnych atrakcji kulturowych: zwiedzanie niezliczonych miejsc w mieście, udział w show w Real Maestranza de Caballería, bieg nocny z udziałem 20 tysięcy biegaczy czy wyprawa na plażę. To nie koniec. W piątek jest tu noc muzeów, a weekend jedziemy zwiedzić skałę gibraltarską.
Jako, że czas leci, wystarczy tego pisania. Każda minuta spędzona tu jest niezwykle cenna. Pozdrawiamy zatem z rozgrzanej Sewilli, 35 stopni to norma, nierzadko jest cieplej.
¡Hasta pronto!
Nowe zdjęcia znajdziecie na szkolnym facebooku.
Projekt „Zwiększenie szans na dobrą pracę poprzez staże zagraniczne” realizowany jest dzięki wsparciu Komisji Europejskiej w ramach programu Erasmus+ – Kształcenie i szkolenia zawodowe.