Pierwszy tydzień za nami! Słoneczko mocno świeci, temperatura zwykle pod 30, a czasem nawet pod 40 stopni, pracujemy, mieszkamy, eksplorujemy to urokliwe, tętniące praktycznie o każdej porze dnia i nocy życiem miasto.

Po tych siedmiu dniach wniknęliśmy już na dobre w społeczeństwo hiszpańskie. Poznajemy ludzi, nawiązujemy nowe relacje, uczymy się kultury i zwyczajów tu panujących. Hiszpanie są niezwykle rozmowni. Wydaje się, że zawsze na rozmowę mają czas. Lubią Polaków. Zwykle mają związane z nimi dobre wspomnienia, rzecz jasna, głownie ze świata sportu. Prym wiodą piłkarze oraz kolarze. Doceniają też naszych koszykarzy, którzy niedawno odpadli z MŚ właśnie w starciu z Hiszpanami, czy siatkarzy, którzy dla odmiany wczoraj bezproblemowo pokonali Hiszpanów w 1/8 finału ME. Rzecz jasna, że i nas też lubią:-)

Pierwszy tydzień to lekki „hardcore”. Nowe miejsce, nowy klimat, a od razu dołożono nam sporo zajęć. Od rana praca, po południu zwiedzanie i kurs języka hiszpańskiego. Aż do piątku, każdego dnia wszystko kończyło się o 21:00! Wczoraj wycieczka do Kordoby, dzisiaj zwiedzanie Muzeum Flamenco i na koniec uczestnictwo w show, rzecz jasna jako obserwatorzy:-). Pewnie zastanawiacie się, czy w ogóle mamy czas dla siebie… Oczywiście, że tak. Doba tutaj trwa 24 godziny…, jednak noc jakieś 5. Faktycznie, kiedy grubo po północy centrum miasta wygląda jak ul pełen pszczół, zadajesz sobie pytanie czy twój zegarek na pewno dobrze chodzi, i czemu ci wszyscy ludzie nie śpią jeszcze, tylko bawią się w najlepsze. To właśnie są Hiszpanie, naród cieszący się życiem, stawiający na kontakty międzyludzkie ponad wszystko. Żyje się tu chwilą, jakby miało to życie skończyć się już jutro:-)

Praktyki jak to praktyki. Mieliśmy już je w maju w Bytomiu i okolicach. Ogólnie rzecz biorąc, jest bardzo podobnie. Głównie grzebiemy w komputerach, wymieniamy części, instalujemy systemy operacyjne, usuwamy szkodliwe oprogramowanie, robimy aktualizacje… To samo, tyle, że po hiszpańsku. Naszym językiem komunikacji w firmach jest język angielski, jednak oczywiście hiszpański też jest ważny. Rzecz jasna, że jeśli to tylko możliwe, staramy się go używać. Raczej dobrze jest wiedzieć o co nas proszą, kiedy chodzi o sprzęt mający znaczną wartość.

Troszkę inaczej rzecz ma się u rodzin, u których mieszkamy. Tu hiszpański jest używany częściej. Niektórzy tam mieszkający nie mówią po angielsku, co faktycznie powoduje czasem nieporozumienia. W kilku przypadkach mieszkają z nami (tj. w tych samych mieszkaniach) osoby z innych krajów, głównie z Włoch. Włoski jest jednak zbliżony do hiszpańskiego, oni nie mają większych problemów z komunikacją. To tak jakbyśmy my wyjeżdżali na staże do Czech.

W rodzinach panują określone zasady: krótki prysznic, posiłki o konkretnych porach, zdefiniowane obszary do poruszania się – to rzeczy najważniejsze. W mieszkaniach zwykle nie ma klimatyzacji, czasem noce są ciężkie, jest duszno i gorąco. Rzadko kto korzysta z kołdry, okno jest otwarte cały czas.

Drugi tydzień powinien być zupełnie inny. Nie mamy popołudniowego hiszpańskiego, a to oznacza, że będzie więcej luzu. W planach jednak są kolejne atrakcje. Najważniejsze to zwiedzanie katedry, wieży Giralda, kościoła San Salvador. W piątek będzie się działo jednak najwięcej. O 22.00 startujemy w nocnym biegu ulicznym skupiającym aż 20 tys. uczestników. Niesamowite! Kilka godzin później wsiadamy do autobusu jadącego na południe. Celem jest plaża, gdzie spędzimy cały dzień. Jak widzicie, się dzieje.

Czy zatem ktoś jeszcze waha się, żeby tak jak my, wyjechać na staż do Hiszpanii? Z pewnością, jeśli ktoś nie jest ciekawy świata, nie lubi poznawać nowych miejsc, ludzi, zwyczajów czy kultur, nie ma czego tu szukać. Taka osoba będzie narzekać, a może nawet i szlochać:-) Zanim więc przystąpisz do rekrutacji, zastanów się, czy na pewno odpowiada ci to, co się tu dzieje. Zapytaj siebie, czy dasz radę bez mamy i taty, bez dziewczyny czy chłopaka, bez ulubionego psa, kota czy chomika, bez niedzielnej rolady, schabowego czy rosołu, bez bytomskich tramwajów, autobusów czy własnego auta… Ostatnio było sporo takich, którzy powiedzieli, że rady bez tego wszystkiego niestety nie dadzą:-( Nie bądź jednak taki! Nie bądź przeciętniakiem! Miej rozum swój! Pokaż na co Cię stać! Daj coś z siebie i wyjedź na staż w ramach programu Erasmus+ czy POWER! Nie przekonuje Cię to? Zapytaj tych co już byli. Ich nazwiska znajdziesz najprościej w gablotach pomiędzy sekretariatami. Podejdź do nich i zapytaj. Z pewnością chętnie odpowiedzą.

Zdjęcia na szkolnym facebook’u.

¡Saludos!:-)

Projekt „Zwiększenie szans na dobrą pracę poprzez staże zagraniczne” realizowany jest dzięki wsparciu Komisji Europejskiej w ramach programu Erasmus+ – Kształcenie i szkolenia zawodowe.